Hermiona nie należała do osób, które łatwo się denerwowały, wręcz przeciwnie, była prawdziwą oazą spokoju. Wszystkie wybuchy pierwszoroczniaków traktowała jak powietrze, podczas gdy pozostali uczniowie już po pięciu minutach wpadali w szał. Umiała uspokoić nawet panią Weasley, gdy ta denerwowała się na bliźniaków, że znowu pozostawili w kuchni fałszywe różdżki. Potrafiła udawać, że nic się nie dzieje, gdy Ron mylił najprostsze zaklęcia, ale to, okazało się cieniutką granicą, której przekroczenie powodowało nagły i niekontrolowany wybuch dziewczyny.
Jakim cudem ON, stoi przed nią, na imprezie JEJ przyjaciółki, w świecie MUGOLI! Na kilometr mogła wyczuć w tym intrygę i sztuczność, która aż biła z ciała, byłego już Ślizgona.
Ubrany był, nie w elegancki garnitur, jak mu było w zwyczaju chodzić, tylko w zwykłą kraciastą koszulę na krótki rękaw i lekko znoszone dżinsy, ale włosy nadal były w idealnym ładzie, jak zawsze. W jego wyrazie twarzy, wyraźnie można było dostrzec, że nie jest specjalnie szczęśliwy z pobytu w tym domu, ale doskonale starał się to zamaskować.
Stał z drinkiem w dłoni, obserwując przenikliwym wzrokiem sylwetkę Hermiony. Jakby nie dowierzał, że ta dziewczyna może stać przed nim, na takiej imprezie. Przecież ona nigdy nie chodziła na balangi. Ona lubiła ciszę, spokój, naukę i książki, a nie głośną muzykę, alkohol i całujące się na każdym kroku pary. To zupełnie nie w jej stylu.
- Co ty tu do cholery robisz!? – Wrzasnęła szatynka Malfoy’owi prosto w twarz. Blondyn nie wyglądał na wzruszonego tymi słowami. Ze stoickim spokojem odłożył drinka na najbliższy stolik i z równie ze spokojem w głosie odpowiedział na zadane pytanie.
- Wiesz Granger, chciałem zapytać cię o to samo. To zamknięta impreza, szlamom wstęp wzbroniony! – Trzy ostatnie słowa zaakcentował bardzo mocno. Na Hermionie nie zrobiło to najmniejszego wrażenia, bo na jego wypowiedź zareagowała głośnym śmiechem.
- Ty chyba sobie kpisz! – Powiedziała, śmiejąc się co słowo.
Podeszła do niego bliżej i ściszyła głos, aby nikt z imprezowiczów nie mógł podsłuchać ich rozmowy.
– Jesteśmy tu jedynymi czarodziejami! Dookoła są sami mugole, a ty mi wyskakujesz z tekstem „Szlamom wstęp wzbroniony”. Puknij się w tę swoją pustą tlenioną łepetynę, chyba, że wolisz, abym ja to zrobiła.
W jej oczach pojawił się prawdziwy gniew. Oddech stał się przyspieszony, a krew zachowywała się tak, jakby miała za chwilę wytrysnąć z jej żył. Może nie byłby to taki zły pomysł. Umarłaby i nie musiała dłużej oglądać tej znienawidzonej twarzy. Po co on tu przyszedł? W jej głowie, mętliło się tylko to jedno pytanie. Przecież on nienawidzi wszystkich tych, którzy nie mają perfekcyjnie czystej krwi, a tu nie ma nawet żadnego innego czarodzieja. Co zyska dzięki tej imprezie, skoro nawet nie bawi się na niej dobrze?
Draco nie odpowiedział. Stał z głupim uśmieszkiem na twarzy, i bez jakichkolwiek skrupułów czekał, aż to Hermiona zrobi kolejny ruch i podejmie próbę dalszej konwersacji.
Niezręczna cisza skończyła się wraz z powrotem Laury. Dziewczyna najpierw wręczyła obiecanego drinka Hermionie, a potem dała Draconowi całusa w policzek. Chłopak natychmiast uśmiechnął się, przez co jego twarz wyglądała na milszą niż w rzeczywistości była.
Szatynce gały wystrzeliły z orbit. O co tutaj chodzi?! Darła się w myślach nie mogąc ich opanować.
- Hermiono, widzę, że poznałaś już Dracona. – Młoda Granger nie wiedziała co zrobić w danej sytuacji. Po prostu stała z drinkiem w dłoni, wpatrując się w największego wroga i najlepszą przyjaciółkę w jego ramionach. – To właśnie o nim ci opowiadałam.
Hermiona zaczęła po woli składać wszystkie kawałki układanki w jedną całość.
– Czyli, to jest… - Zaczęła nieśmiało, bojąc się usłyszeć dalszą część wypowiedzi.
- Mój chłopak. Cudny, no nie. – Blondynka ponownie pocałowała Ślizgona, następnie szepnęła mu coś do ucha i ponownie zwróciła się do przyjaciółki. – Wybacz Hermiono, ale Stella coś ode mnie chce, zaraz wrócę, wy w tym czasie możecie sobie porozmawiać i poznać się lepiej. Na pewno się zaprzyjaźnicie. – Uśmiechnęła się i zniknęła z poza zasięgu wzroku. Draco od razu powrócił do tradycyjnego wyrazu twarzy. Przestał być tym miłym wrażliwym gościem i sprzed paru sekund i ponownie stał się zimnym i zamkniętym w sobie człowiekiem.
- Chłopakiem!? Coś ty jej zrobił? Dałeś eliksir miłosny, czy to może zwykły Imperius? – Hermioną szastały w tym momencie wszystkie negatywne emocje. Tak bardzo chciała, aby to wszystko, co przed chwilą zobaczyła i usłyszała okazało się zwykłym koszmarem z którego zaraz się obudzi. Uszczypnęła się, aby sprawdzić, że nie śpi. Nie spała. – Nie wierzę, że jesteś z nią tak na serio. To istota nie magiczna, a ty nienawidzisz takich! Ba, masz do nich odrazę i chętnie, powybijałbyś ich z tej planety! Gadaj teraz, coś jej zrobił!
- Po pierwsze wyluzuj Granger, bo ci coś pęknie, a po drugie z Gryfonami nie rozmawiam. Ciao, brudna szlamo. – Na jego ustach pojawił się dobrze znany szatynce sztuczny uśmieszek. Chłopak znikł w tłumie, tak samo jak przedtem Laura.
Hermiona miała już dość wrażeń jak na jeden dzień. Szybko wypiła drinka i opuściła dom Laury. Chociaż bardzo chciała zostać i naprawić wieloletnią rozłąkę, nie miała wyjścia. Nie zniosłaby towarzystwa Draona pod jednym dachem. Dobra, może by zniosła, ale nie w świecie, który należał do niej. W świecie, gdzie nigdy nie było żadnej magii. Gdzie nie było eliksirów, zaklęć ani innych dupereli, które tak bardzo kochali czarodzieje. To był jej świat, jej całkowicie normalny, nie magiczny świat. I tak jest na nim wystarczająco dużo zła i cierpienia, a pojawienie się w nim nadętego Śllizgona nie czyniło go lepszym.
Gdy tylko znalazła się na zewnątrz budynku odetchnęła z ulgą. Chłodne powietrze błyskawicznie dało ukojenie jej rozgrzanym policzkom, a ciche ćwierkanie ptaków, uszom. Poczuła się jakby wyszła na Hogwardzkie błonia. Tam zawsze można było odpocząć i ochłonąć po ciężkim dniu. Tam zawsze czas się zatrzymywał.
Chyba to całe zapominanie o Hogwarcie idzie mi strasznie ciężko, uśmiechnęła się do siebie i ruszyła, oświetloną przez latarnie ulicą. Chciała jak najszybciej znaleźć się w ciepłym łóżku i móc zapomnieć o wydarzeniach z dzisiejszego wieczoru.
Jakim cudem ON, stoi przed nią, na imprezie JEJ przyjaciółki, w świecie MUGOLI! Na kilometr mogła wyczuć w tym intrygę i sztuczność, która aż biła z ciała, byłego już Ślizgona.
Ubrany był, nie w elegancki garnitur, jak mu było w zwyczaju chodzić, tylko w zwykłą kraciastą koszulę na krótki rękaw i lekko znoszone dżinsy, ale włosy nadal były w idealnym ładzie, jak zawsze. W jego wyrazie twarzy, wyraźnie można było dostrzec, że nie jest specjalnie szczęśliwy z pobytu w tym domu, ale doskonale starał się to zamaskować.
Stał z drinkiem w dłoni, obserwując przenikliwym wzrokiem sylwetkę Hermiony. Jakby nie dowierzał, że ta dziewczyna może stać przed nim, na takiej imprezie. Przecież ona nigdy nie chodziła na balangi. Ona lubiła ciszę, spokój, naukę i książki, a nie głośną muzykę, alkohol i całujące się na każdym kroku pary. To zupełnie nie w jej stylu.
- Co ty tu do cholery robisz!? – Wrzasnęła szatynka Malfoy’owi prosto w twarz. Blondyn nie wyglądał na wzruszonego tymi słowami. Ze stoickim spokojem odłożył drinka na najbliższy stolik i z równie ze spokojem w głosie odpowiedział na zadane pytanie.
- Wiesz Granger, chciałem zapytać cię o to samo. To zamknięta impreza, szlamom wstęp wzbroniony! – Trzy ostatnie słowa zaakcentował bardzo mocno. Na Hermionie nie zrobiło to najmniejszego wrażenia, bo na jego wypowiedź zareagowała głośnym śmiechem.
- Ty chyba sobie kpisz! – Powiedziała, śmiejąc się co słowo.
Podeszła do niego bliżej i ściszyła głos, aby nikt z imprezowiczów nie mógł podsłuchać ich rozmowy.
– Jesteśmy tu jedynymi czarodziejami! Dookoła są sami mugole, a ty mi wyskakujesz z tekstem „Szlamom wstęp wzbroniony”. Puknij się w tę swoją pustą tlenioną łepetynę, chyba, że wolisz, abym ja to zrobiła.
W jej oczach pojawił się prawdziwy gniew. Oddech stał się przyspieszony, a krew zachowywała się tak, jakby miała za chwilę wytrysnąć z jej żył. Może nie byłby to taki zły pomysł. Umarłaby i nie musiała dłużej oglądać tej znienawidzonej twarzy. Po co on tu przyszedł? W jej głowie, mętliło się tylko to jedno pytanie. Przecież on nienawidzi wszystkich tych, którzy nie mają perfekcyjnie czystej krwi, a tu nie ma nawet żadnego innego czarodzieja. Co zyska dzięki tej imprezie, skoro nawet nie bawi się na niej dobrze?
Draco nie odpowiedział. Stał z głupim uśmieszkiem na twarzy, i bez jakichkolwiek skrupułów czekał, aż to Hermiona zrobi kolejny ruch i podejmie próbę dalszej konwersacji.
Niezręczna cisza skończyła się wraz z powrotem Laury. Dziewczyna najpierw wręczyła obiecanego drinka Hermionie, a potem dała Draconowi całusa w policzek. Chłopak natychmiast uśmiechnął się, przez co jego twarz wyglądała na milszą niż w rzeczywistości była.
Szatynce gały wystrzeliły z orbit. O co tutaj chodzi?! Darła się w myślach nie mogąc ich opanować.
- Hermiono, widzę, że poznałaś już Dracona. – Młoda Granger nie wiedziała co zrobić w danej sytuacji. Po prostu stała z drinkiem w dłoni, wpatrując się w największego wroga i najlepszą przyjaciółkę w jego ramionach. – To właśnie o nim ci opowiadałam.
Hermiona zaczęła po woli składać wszystkie kawałki układanki w jedną całość.
– Czyli, to jest… - Zaczęła nieśmiało, bojąc się usłyszeć dalszą część wypowiedzi.
- Mój chłopak. Cudny, no nie. – Blondynka ponownie pocałowała Ślizgona, następnie szepnęła mu coś do ucha i ponownie zwróciła się do przyjaciółki. – Wybacz Hermiono, ale Stella coś ode mnie chce, zaraz wrócę, wy w tym czasie możecie sobie porozmawiać i poznać się lepiej. Na pewno się zaprzyjaźnicie. – Uśmiechnęła się i zniknęła z poza zasięgu wzroku. Draco od razu powrócił do tradycyjnego wyrazu twarzy. Przestał być tym miłym wrażliwym gościem i sprzed paru sekund i ponownie stał się zimnym i zamkniętym w sobie człowiekiem.
- Chłopakiem!? Coś ty jej zrobił? Dałeś eliksir miłosny, czy to może zwykły Imperius? – Hermioną szastały w tym momencie wszystkie negatywne emocje. Tak bardzo chciała, aby to wszystko, co przed chwilą zobaczyła i usłyszała okazało się zwykłym koszmarem z którego zaraz się obudzi. Uszczypnęła się, aby sprawdzić, że nie śpi. Nie spała. – Nie wierzę, że jesteś z nią tak na serio. To istota nie magiczna, a ty nienawidzisz takich! Ba, masz do nich odrazę i chętnie, powybijałbyś ich z tej planety! Gadaj teraz, coś jej zrobił!
- Po pierwsze wyluzuj Granger, bo ci coś pęknie, a po drugie z Gryfonami nie rozmawiam. Ciao, brudna szlamo. – Na jego ustach pojawił się dobrze znany szatynce sztuczny uśmieszek. Chłopak znikł w tłumie, tak samo jak przedtem Laura.
Hermiona miała już dość wrażeń jak na jeden dzień. Szybko wypiła drinka i opuściła dom Laury. Chociaż bardzo chciała zostać i naprawić wieloletnią rozłąkę, nie miała wyjścia. Nie zniosłaby towarzystwa Draona pod jednym dachem. Dobra, może by zniosła, ale nie w świecie, który należał do niej. W świecie, gdzie nigdy nie było żadnej magii. Gdzie nie było eliksirów, zaklęć ani innych dupereli, które tak bardzo kochali czarodzieje. To był jej świat, jej całkowicie normalny, nie magiczny świat. I tak jest na nim wystarczająco dużo zła i cierpienia, a pojawienie się w nim nadętego Śllizgona nie czyniło go lepszym.
Gdy tylko znalazła się na zewnątrz budynku odetchnęła z ulgą. Chłodne powietrze błyskawicznie dało ukojenie jej rozgrzanym policzkom, a ciche ćwierkanie ptaków, uszom. Poczuła się jakby wyszła na Hogwardzkie błonia. Tam zawsze można było odpocząć i ochłonąć po ciężkim dniu. Tam zawsze czas się zatrzymywał.
Chyba to całe zapominanie o Hogwarcie idzie mi strasznie ciężko, uśmiechnęła się do siebie i ruszyła, oświetloną przez latarnie ulicą. Chciała jak najszybciej znaleźć się w ciepłym łóżku i móc zapomnieć o wydarzeniach z dzisiejszego wieczoru.
Oby nowy dzień był lepszy niż poprzedni.
Obudziła się z niewielkim bólem głowy. Nie spała dobrze. W nocy, zamiast spać, wciąż analizowała, dlaczego Draco przyczepił się do Laury. Nawet poranne naleśniki, przygotowane przez matkę, nie pomogły jej o tym zapomnieć. Wiedziała, że sama sobie nie z tym nie poradzi. Poczuła, że musi się komuś wygadać. Potrzebowała do pomocy wybitnych specjalistów. Takich, którzy wiedzą o Malfoy'u równie dużo, co ona sama.
- Żartujesz sobie!?
- Z takich rzeczy się nie żartuje, Ronaldzie. I proszę przestań obżerać się tymi ciastkami. Nie po to się spotkaliśmy.
Ron posłusznie odłożył czekoladowe ciasteczko na mały porcelanowy talerzyk. Jeszcze nigdy nie widział swojej dziewczyny w takim stanie. Owszem bywał świadkiem przeróżnych docinek ze strony Malfoy'a, nie tylko na Hermionę, ale i na innych Gryfonów. Według jego punktu widzenia, to, że Malfoy chciał odbić sobie na szatynce zły humor, nie był dla niego niczym dziwnym. Było to całkiem normalne zachowanie z jego strony.
Hermiona chodziła w koło pokoju coraz szybciej. Coraz bardziej emocjonalnie opowiadała całe zajście w domu Laury oraz to, jak opisywała Ślizgona, jako miłego i szarmanckiego mężczyznę. Wszystko wskazywało na to, że dziewczyna jest gotowa rozpętać trzecią wojnę czarodziejów, albo zrobić dziurę w podłodze, tylko po to, aby dowiedzieć się o co chodzi blondynowi.
- Hermiono, nie uważasz, że trochę przesadzasz. Wszyscy wiemy, że Malfoy to świnia, ale co złego może się stać. Może w końcu zmienił mu się światopogląd. Po wojnie wielu czarodziejów, przekonało się trochę do mugoli. – Harry chyba nie do końca uwierzył w sens własnych słów. Jedyne, czego chciał w tym momencie, to aby jego przyjaciółka trochę ochłonęła i zakończyła to dziwne spotkanie. Nie spodziewał się aż tak ta sprawa będzie ją męczyć. Sam miał ważniejsze rzeczy na głowie, którymi wolałby się w tej chwili zająć, ale czego się nie robi dla przyjaciół.
- Prawda, ludzie się zmieniają, ale nie tak bardzo!
- Może to wkrętek żółty. – Luna odezwała się raz pierwszy w tej całej dyskusji. Siedziała w fotelu, naprzeciwko kanapy, która zajęta była przez chłopców. Czytała Żonglera. - Podobno znaleźli dowody, że jeżeli wkręci się w twoją skórę, to zmienia ci się osobowość. – Powiedziała to jak zwykle swoim tajemniczym głosem, nie odrywając wzroku od gazety.
- Dobra, przyznać się, kto ją zaprosił? – Ron wskazał kciukiem na Lovegood, która nawet nie zauważyła jego docinki.
Blondynka spokojnie przewróciła stronę.
Hermiona lekko już zdenerwowana ignorancją jej sprawy, podeszła do Luny i wyrwała jej gazetę z przed oczu. Następnie podeszła do stolika i zabrała wszystkie ciasteczka, które mimo zakazu, Ron nadal podbierał. Harry w ogóle wydawał się jakiś nieobecny i czymś zmartwiony, ale Hermiona nie zauważyła tego. Bardziej była zajęta szukaniem odpowiedniego miejsca na odłożenie skonfiskowanych przedmiotów. Stanęła przed przyjaciółmi z kamienną miną, rękoma złapała się za biodra i czekała, aż ktoś łaskawie coś powie. Pierwszy odezwał się Rudzielec.
- Eee, Hermi, to taka trochę delikatna sprawa, ale, gdzie tu jest toaleta?
- Ron! – Szatynka nie wytrzymała. Podeszła do kanapy i wzięła z niej pierwszą lepszą poduszkę i walnęła młodego Wesleya prosto w głowę. - Skup się!
Ale Ronowi nie w głowie było skupić się.
Hermiona poddała się. Odłożyła poduszkę na miejsce i wcisnęła się na kanapę, pomiędzy Rona i Harry’ego. Nikt nie powiedział już nawet najmniejszego słówka. Każdy siedział cicho jak mysz pod miotłą, co chwila zerkając na Hermionę, czy aby na pewno wyluzowała. Cisza zapewne trwałaby jeszcze kilka godzin, gdyby nie Luna, która miała już w głowie pewien plan.
- A może zapytalibyśmy się o to Pansy Parkinson?
- Luno, czy ty masz w mózgu gumochłony? Nikt ze Ślizgonów nie będzie chciał z nami rozmawiać, zwłaszcza Parkinson i zwłaszcza gdy chodzi o Malfoya! – Blondynka nie przejęła się słowami Ronalda. Wiedziała, że przyjaciel zachowuje się tak, bo zabrano mu czekoladowe ciasteczka.
- Może to się wydać dziwne, ale rodzice Pansy zamawiali u nas prenumeratę „Żonglera”.
- Kupowali go chyba tylko po to, aby się ponabijać z tych nędznych artykułów. - Ron z hukiem opadł na oparcie kanapy. Luna nie zamierzała jednak dać za wygraną i kontynuowała:
- W każdym razie, mamy z tatusiem jej adres. Moglibyśmy udać się do niej i wypytać o szczegóły.
Cisza w pokoju znowu zapadła. Ale nie była to taka zwyczajna cisza. Była to cisza burzy mózgów, a raczej jednego mózgu. Hermiona zacięcie coś analizowała. Pomrukiwała do siebie, a czasami wykonywała dziwne gesty rękami, przez co prawie nie uderzyła Rona wierzchem dłoni w nos.
Harry z Ronem patrzyli na siebie znacząco. Nie rozumieli, chociaż bardzo chcieli, o co chodzi ich przyjaciółce. Nawet na najtrudniejszych egzaminach, zawsze potrafiła zachować zdrowy rozsądek i ze spokojem dokładnie wszystko przemyśleć. Ale teraz wyglądała jak zagubiona owieczka, której coś świta, ale przed rozwiązaniem zagadki pojawia się wieki mur, przez który nie przejdzie, bo jest tylko małą owieczką.
- Mam! Luno jesteś genialna! – Wykrzyczała po kolejnych minutach dokładnych przemyśleń.
Luna uśmiechnęła się na wieść o tym, że jest genialna. Słyszała to bardzo rzadko, więc takie wyznanie, i to z ust samej Hermiony Granger, natychmiast poprawiło jej humor.
Chłopcy nadal nic z tego nie rozumieli.
- To przecież banalnie proste. Pansy była bardzo blisko z Draconem. Jeżeli on ją zostawił dla mugolki natychmiast się tym pochwali. – Przedstawiciele płci męskiej nadal siedzieli z minami jakby musieli przeczytać tekst wiersza, pierwszy raz w życiu widząc litery. – Będzie chciała się zemścić. Zawsze było wiadomo, że dla każdego prawdziwego Ślizgona czystość krwi jest priorytetem. Jeżeli Malfoy’owi zmieniły się poglądy, oznacza to hańbę dla jego rodu. W takim wypadku Pansy będzie chciała go wydać.
- Czyli, jeżeli Parkinson wie o coś Laurze... – Harry chyba powoli zaczął rozumować tok myślowy przyjaciółki.
- Zaprzeczy wszystkiemu co dotyczy jej i Draco. Będzie udawała, że o niczym nie wie. Wtedy będziemy pewni jednego... – Hermiona starała się kontynuować, ale znowu jej przerwano.
- Że Malfoy nie kocha Laury tak, jak jej się wydaje. – Ron dokończył sekwencję, bardzo zadowolony, że udało mu się dojść do tak mądrych i inteligentnych wniosków.
- Może to wkrętek żółty. – Luna odezwała się raz pierwszy w tej całej dyskusji. Siedziała w fotelu, naprzeciwko kanapy, która zajęta była przez chłopców. Czytała Żonglera. - Podobno znaleźli dowody, że jeżeli wkręci się w twoją skórę, to zmienia ci się osobowość. – Powiedziała to jak zwykle swoim tajemniczym głosem, nie odrywając wzroku od gazety.
- Dobra, przyznać się, kto ją zaprosił? – Ron wskazał kciukiem na Lovegood, która nawet nie zauważyła jego docinki.
Blondynka spokojnie przewróciła stronę.
Hermiona lekko już zdenerwowana ignorancją jej sprawy, podeszła do Luny i wyrwała jej gazetę z przed oczu. Następnie podeszła do stolika i zabrała wszystkie ciasteczka, które mimo zakazu, Ron nadal podbierał. Harry w ogóle wydawał się jakiś nieobecny i czymś zmartwiony, ale Hermiona nie zauważyła tego. Bardziej była zajęta szukaniem odpowiedniego miejsca na odłożenie skonfiskowanych przedmiotów. Stanęła przed przyjaciółmi z kamienną miną, rękoma złapała się za biodra i czekała, aż ktoś łaskawie coś powie. Pierwszy odezwał się Rudzielec.
- Eee, Hermi, to taka trochę delikatna sprawa, ale, gdzie tu jest toaleta?
- Ron! – Szatynka nie wytrzymała. Podeszła do kanapy i wzięła z niej pierwszą lepszą poduszkę i walnęła młodego Wesleya prosto w głowę. - Skup się!
Ale Ronowi nie w głowie było skupić się.
Hermiona poddała się. Odłożyła poduszkę na miejsce i wcisnęła się na kanapę, pomiędzy Rona i Harry’ego. Nikt nie powiedział już nawet najmniejszego słówka. Każdy siedział cicho jak mysz pod miotłą, co chwila zerkając na Hermionę, czy aby na pewno wyluzowała. Cisza zapewne trwałaby jeszcze kilka godzin, gdyby nie Luna, która miała już w głowie pewien plan.
- A może zapytalibyśmy się o to Pansy Parkinson?
- Luno, czy ty masz w mózgu gumochłony? Nikt ze Ślizgonów nie będzie chciał z nami rozmawiać, zwłaszcza Parkinson i zwłaszcza gdy chodzi o Malfoya! – Blondynka nie przejęła się słowami Ronalda. Wiedziała, że przyjaciel zachowuje się tak, bo zabrano mu czekoladowe ciasteczka.
- Może to się wydać dziwne, ale rodzice Pansy zamawiali u nas prenumeratę „Żonglera”.
- Kupowali go chyba tylko po to, aby się ponabijać z tych nędznych artykułów. - Ron z hukiem opadł na oparcie kanapy. Luna nie zamierzała jednak dać za wygraną i kontynuowała:
- W każdym razie, mamy z tatusiem jej adres. Moglibyśmy udać się do niej i wypytać o szczegóły.
Cisza w pokoju znowu zapadła. Ale nie była to taka zwyczajna cisza. Była to cisza burzy mózgów, a raczej jednego mózgu. Hermiona zacięcie coś analizowała. Pomrukiwała do siebie, a czasami wykonywała dziwne gesty rękami, przez co prawie nie uderzyła Rona wierzchem dłoni w nos.
Harry z Ronem patrzyli na siebie znacząco. Nie rozumieli, chociaż bardzo chcieli, o co chodzi ich przyjaciółce. Nawet na najtrudniejszych egzaminach, zawsze potrafiła zachować zdrowy rozsądek i ze spokojem dokładnie wszystko przemyśleć. Ale teraz wyglądała jak zagubiona owieczka, której coś świta, ale przed rozwiązaniem zagadki pojawia się wieki mur, przez który nie przejdzie, bo jest tylko małą owieczką.
- Mam! Luno jesteś genialna! – Wykrzyczała po kolejnych minutach dokładnych przemyśleń.
Luna uśmiechnęła się na wieść o tym, że jest genialna. Słyszała to bardzo rzadko, więc takie wyznanie, i to z ust samej Hermiony Granger, natychmiast poprawiło jej humor.
Chłopcy nadal nic z tego nie rozumieli.
- To przecież banalnie proste. Pansy była bardzo blisko z Draconem. Jeżeli on ją zostawił dla mugolki natychmiast się tym pochwali. – Przedstawiciele płci męskiej nadal siedzieli z minami jakby musieli przeczytać tekst wiersza, pierwszy raz w życiu widząc litery. – Będzie chciała się zemścić. Zawsze było wiadomo, że dla każdego prawdziwego Ślizgona czystość krwi jest priorytetem. Jeżeli Malfoy’owi zmieniły się poglądy, oznacza to hańbę dla jego rodu. W takim wypadku Pansy będzie chciała go wydać.
- Czyli, jeżeli Parkinson wie o coś Laurze... – Harry chyba powoli zaczął rozumować tok myślowy przyjaciółki.
- Zaprzeczy wszystkiemu co dotyczy jej i Draco. Będzie udawała, że o niczym nie wie. Wtedy będziemy pewni jednego... – Hermiona starała się kontynuować, ale znowu jej przerwano.
- Że Malfoy nie kocha Laury tak, jak jej się wydaje. – Ron dokończył sekwencję, bardzo zadowolony, że udało mu się dojść do tak mądrych i inteligentnych wniosków.
I mamy dwójeczkę. Powiem, że mimo początkowych trudności, jestem z niego w miarę zadowolona. W początkowej fazie miałam w nim jeszcze dopisaną jedną scenę, ale zrezygnowałam z niej, abyście mogli poczekać trochę w niepewności.
Pozdrawiam ;*
No tego się nie spodziewałam :O Malfoy z mugolską dziewczyną, podejrzane. Uwielbiam Lunę w twoim opowiadaniu, teksty są bezbłędne ;>
OdpowiedzUsuńmalfoy-issue
ooooooooooooooooooooo tego się nie spodziewałam. szczerze, to myślałam, że to będzie takie typowe Dramione - Malfoy się zmieni i od razu zakocha w Hermi.
OdpowiedzUsuńDobrze rozumuję, że Ron i Hermiona są parą? i ten Harry... tajemniczy, oj tajemniczy.
CZARNEGO PANA WYCZUWAM! albo cokolwiek związanego ze złem. Malfoy+zło= ♥.♥
Tak mało? ;x Dawno nie czytałam niczego z ffhp, zapomniałam jaką sprawia mi to przyjemność, dziękuję za przypomnienie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Dramione, a to twoje? Takiego przyznam szczerze jeszcze nie widziałam. Niesamowite *,*
jestem w końcu.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba to opowiadanie. Niby to Dramione za którym niezbyt przepadam, ale z drugiej strony bardzo lekko i przyjemnie sie czyta. Jednym słowem mi sie podoba.
I fajnie że Ron i Miona na razie są razem. Ale Draco... taki podejrzany i za to go lubię jeszcze bardziej.
Pozdrawiam :)
Informuję, że na moim blogu www.pisanina-frigus.blog.onet.pl pojawiła się nowa miniaturka (chociaż wcale nie taka mini :)) Mam nadzieję, że wpadniesz i przeczytasz :) Tym razem tekst o tym, jak zmienia się podejście Huncwotów do wojny i jak zmieniają się oni sami.
OdpowiedzUsuńW tym momencie jeszcze nie mam czasu, ale w najbliższym czasie postaram przeczytać się ten tekst :) Pozdrawiam
Malfoy definitywnie coś knuje. Przecież on, czystokrwisty arystokrata, nigdy by się nie zniżył do tego, by pokochać mugolkę. Przecież on ma do mugoli jeszcze większy wstręt niż do szlam, choć stoją oni na prawie jednej półce. On musi mieć w tym jakiś interes, a Hermiona nigdy nie pozwoli zranić przyjaciółki i do tego ta sprawa z Malfoyem nie dałaby jej spokoju. Ciekawa jestem, jak załatwią sprawę z Pansy.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
hmm, uwielbiam to opowiadanie ♥ nawet pomimo tego, że na razie jest w stadium początkowym. za miniaturki się jeszcze nie zabrałam, ale pewnie zrobię to w najbliższym czasie c: tak jak wyżej - jestem przekonana, że Malfoy coś kombinuje! i zżera mnie ciekawość, co wymyśliłaś :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
ps. zapraszam do siebie na bloga (link w profilu)
pozdrawiam :*
Och świetne !!!! Ciekawe co z tego wyniknie ~! Nie mogę sie doczekać !! ;D
OdpowiedzUsuńProszę odezwij się kiedy nowy rozdział najlepiej na tt ( Kaja Revenclw )
Boże, kocham Lunę hahahaha xD. Po prostu cud! :D Tak w ogóle, ciekawi mnie to...Draco z Laurą...mugolką? Coś tu naprawdę jest nie tak. Jeju, ale Hermiona mu wygarnęła! No i dobrze, niech się należy temu blondasowi od 7 boleści :D. Ron z ciasteczkami, wymiata ;D. Naprawdę mi się podobało :)
OdpowiedzUsuń